„Kronika Miasta Łodzi” jest periodykiem historyczno-kulturalnym wydawanym bezpłatnie przez Urząd Miasta Łodzi. Ukazuje się od 1992 roku, początkowo jako rocznik. Jak informuje obecny redaktor naczelny Gustaw Romanowski: „pełen tytuł «Kronika Miasta Łodzi» przypisany dzisiaj do naszego periodyku, nie pojawił się po raz pierwszy w 1992 roku, ale 10 lat wcześniej. Tamten, zawierający 292 strony druk o identycznym formacie i zbliżonym do naszego czasopisma tytule, wyprodukowało w 1982 roku Wydawnictwo Łódzkie – oficyna wydawnicza nieistniejąca już od kilkunastu lat” [Romanowski 2010: 79-80]. Pierwszy, niewielki objętościowo numer czasopisma zredagowany był przez Wojciecha Michalskiego i innych pracowników Uniwersytetu Łódzkiego (m.in. Kazmierza Badziaka, Bolesława Bolanowskiego, Ryszarda Golańskiego). Redakcja planowała drukować periodyk co pół roku. Jednak kłopoty z pozyskaniem odpowiednich materiałów redakcyjnych spowodowały, że w roku 1991 i 1998 wydano po jednym numerze, zaś w 1997 i 1999 ukazały się tylko pojedyncze zeszyty, ale z podwójną numeracją. W 1993 roku pojawił się monograficzny zeszyt „Kroniki” w języku angielskim pt. „Planning and Environment The Łódź Center” w nakładzie 700 egz. [Romanowski 2010: 82].
5 stycznia 1995 roku Zarząd Miasta Łodzi zreformował formułę organizacyjną pisma. Powołana została Rada Programowa (w jej skład weszli m.in.: Kazimierz Badziak, Zbigniew Bokszański, Bolesław Bolanowski). Powstał też nowy zespół redakcyjny. Redaktorem naczelnym został Andrzej Rostocki, sekretarzem pisma Andrzej Babaryko oraz Wojciech Michalski, zaś publicystką Zofia Gromiec [Romanowski 2010: 82].
Zmianie uległa też formuła pisma, której problematyka koncentrowała się głównie wokół Łodzi. Czytelnicy mogli także odnaleźć felietony, wspomnienia, wywiady. Wydawanie „Kroniki” miało istotne znaczenie dla miasta, czego dowodem są słowa (z 8 sierpnia 1995 roku) redakcji „Rzeczpospolitej”: „Na całkowitym ugorze, ponieważ w Łodzi nie wychodzi od lat żadne czasopismo kulturalne, ukazał się pierwszy zeszyt odmienionej zupełnie „Kroniki Miasta Łodzi”. Wydaje ją zarząd miasta, w którego zamyśle ma on choćby częściowo złagodzić dotkliwy brak pisma o tym profilu” [http://archiwum.rp.pl/artykul/63863-Kronika-Miasta-Lodzi.html: dostęp: 09.01.2017].
Periodyk miał pojawiać się od 1995 roku co pół roku. Nie zawsze udawało się jednak realizować to założenie. Pismo wydawane było w nieregularnych odstępach czasowych, np. w 1998 i 1999 roku opublikowano tylko pojedyncze numery „Kroniki”.
W 1998 roku, po kolejnych wyborach samorządowych zmienił się skład Rady Programowej „Kroniki”. Pieczę nad pismem zaczęły sprawować osoby związane z życiem kulturalnym Łodzi i naukowcy, m.in.: Mirosław Borusiewicz, Ryszard Czubaczyński, Stanisław Liszewski. Redaktorem naczelnym został Bogusław Sikorki, a sekretarzem Edward Müller. Po 1998 roku pojawiało się w „Kronice” więcej biografii, zaczęto też publikować wiersze. Od 2002 roku „Kronika” została kwartalnikiem [Romanowski 2010: 83].
W 2003 miały miejsce nowe wybory samorządowe. Prezydentem miasta został wówczas Jerzy Kropiwnicki. Redakcja „Kroniki” rozwiązała się samoistnie. Wznowienie wydawania pisma przypada na 24 czerwca 2003 roku. Tymi słowami redakcja określiła swój nowy program: „Dokonując czytelnej reformy dotychczasowej formuły redakcyjnej periodyku wyszliśmy z założenia, że problemom Łodzi współczesnej należy się na jego łamach znacznie więcej miejsca, niż było to dotychczas. Nie oznacza to jednak, że zrezygnujemy z tematyki historycznej, która dotąd zdecydowanie dominowała w „Kronice”. (…) Redagując „Kronikę” chcemy w jeszcze większym stopniu oprzeć się na autorskich tekstach ludzi różnych zawodów i specjalności, tak aby treść czasopisma pełniej odzwierciedlała bogactwo talentów, wiedzy i doświadczenia łodzian [http://uml.lodz.pl/miasto/o_miescie/wydawnictwa_o_lodzi/kronika_miasta_lodzi/rok_2003__nr_1 dostęp: 02.01.2017].
Redaktorem naczelnym periodyku (piastującym to stanowisko do dziś) został Gustaw Romanowski, prawnik i dziennikarz. W stanie wojennym usunięty został z „Głosu Robotniczego” z zakazem pracy w prasie, radiu i telewizji. Pomagał więc osobom represjonowanym pisać pozwy i pisma procesowe do sądu. Udzielał pomocy charytatywnej represjonowanym. Był też redaktorem miesięcznika „Droga” w latach 1986-1988 [http://www.slownik-niezaleznidlakultury.pl/lodz/index.php?page=wysyp_l&sel=R&klucz=5, dostęp: 02.01.2017].
Od tego momentu – jak wspomina – „pismo miało działać samodzielnie, opierając się na własnym, wieloletnim doświadczeniu dziennikarskim i znajomości realiów miasta, biorąc przede wszystkim pod uwagę wynikający z lokalnego prawa priorytet uznający „Kronikę Miasta Łodzi” jako istotny element promocji Łodzi w kraju i za granicą, zawierający informacje o najważniejszych wydarzeniach z życia miasta i o przedsięwzięciach władz miejskich” [Romanowski 2010: 85].
Pismo zyskało też nową szatę graficzną i typografię zaprojektowaną przez Andrzeja Chętko. Obecnie sekretarzem redakcji jest Błażej Filanowski. Do autorów regularnie współpracujących z pismem należą m.in: Małgorzata Golicka-Jabłońska, Marek Strąkowski, Marcin Kieruzel, Mateusz Sidor i inni. Ponadto teksty w „Kronice” zamieszczają pracownicy naukowi, studenci, doktoranci (głównie z Uniwersytetu Łódzkiego), publicyści, dziennikarze oraz historycy, socjolodzy, filolodzy, prawnicy, a także lekarze i inżynierowie: „Trudności polegające na skąpej liczbie piszących zawodowo autorów chętnych jednocześnie do podjęcia się popularyzacji trudniejszych zagadnień, pokonywaliśmy zachęcając do współpracy przedstawicieli różnych zawodów i specjalizacji do opisywania zjawisk, które są bliskie ich wykształceniu i zawodowi i na których się znają” [Romanowski 2012: 9]. Jak podkreśla Gustaw Romanowski: „Zdecydowaliśmy się na wydawanie numerów tematycznych, bo tylko w ten sposób można było poświęcić je możliwie szeroko poszczególnym dziedzinom życia społecznego Łodzi. Wiedzieliśmy, że każdy tematyczny numer mający 200-300 stron druku muszą wypełnić teksty kompetentne i nie powierzchowne, ale jednocześnie zachęcające przeciętnego czytelnika do pogłębionej lektury, więc napisane językiem wolnym od naukowego slangu. (…) Dzięki temu rocznie przez łamy „Kroniki” przewija się przeciętnie ponad 100 autorów. W ten sposób udało nam się stworzyć pewien styl „Kroniki” jako czasopisma nie do końca popularnonaukowego, ale raczej dość dobrze popularyzatorskiego różne sfery, działy i gałęzie aktywności łodzian składającego się na szeroki dorobek naszego miasta” [Romanowski 2012: 9].
Oprócz tomów czasopisma, w ramach „Biblioteki Kroniki Miasta Łodzi”, ukazują się od 2005 roku publikacje specjalne, poświęcone szczególnym wydarzeniom i postaciom związanym z Łodzią. Przybliżane są w nich biografie ludzi noszących cechy wielkiego cywilnego bohaterstwa, podejmujących różne formy sprzeciwu wobec totalitaryzmu z lat 1945–1989. Do tej pory wydano 12 tomów.
Kwartalnik można otrzymać w redakcji, regularnie dostają go też łódzkie instytucje kultury, biblioteki oraz wyższe łódzkie uczelnie. Ponadto egzemplarze czasopisma trafiają do Instytutu Polskiego im. gen. Sikorskiego w Londynie, Instytutu Jad Waszem w Jerozolimie. Pismo dostępne jest też od 2003 roku w wersji elektronicznej na stronie Urzędu Miasta Łodzi [http://www.uml.lodz.pl/miasto/o_miescie/wydawnictwa_o_lodzi/kronika_miasta_lodzi/ dostęp: 11.01.2017].
Zainteresowanie „Kroniką” przełożyło się również na opracowania naukowe. W 2013 powstała praca licencjacka studentki łódzkiej uczelni prywatnej, a w 2015 praca magisterska pt. Kronika Miasta Łodzi. Monografia w kontekście promocji miasta autorstwa Justyny Lewandowskiej z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego. Z badań przeprowadzonych przez magistrantkę na grupie 112 osób, które zostały opublikowane na łamach „Kroniki” wynika, że 74 proc. respondentów dowiedziało się o istnieniu „Kroniki” w bibliotekach, pozostali zetknęli się z nią na uczelniach lub w szkołach. Nieznaczny procent badanych uzyskał wiedzę o ukazywaniu się kwartalnika miejskiego od osoby znajomej. 73 proc. ankietowanych określiło tematykę poruszaną na łamach „Kroniki” jako ważną, 13 proc. uznało, że jest ona umiarkowanie przejrzysta. Zawartość kwartalnika akceptuje bez zastrzeżeń około 75 proc. badanych wyrażając pogląd, że „Kronika” poszerza ich wiedzę na temat miasta. Także 75 proc. ankietowanych uznało, że „Kronika” jest pismem „potrzebnym”, „ciekawym”, a 65 proc., że „aktualnym”. Przy pytaniu, czy kwartalnik jest wolny od wpływów politycznych, 48 proc. wybrało odpowiedź neutralną, 35 proc. uznało, że jest to pismo pozbawione wpływów ze strony władz, a 11 proc. dopatrzyło się związków z aktualną polityką. Respondenci (94 osoby) wyrazili też postulat, aby pismo było dystrybuowane w mieście podczas wydarzeń kulturalnych. Redakcja odniosła się do tego stwierdzenia następująco: „To niewątpliwie słuszny postulat. W miarę ograniczonych możliwości technicznych staramy się to robić zawsze, gdy jest to możliwe” [Romanowski 2015: 186].
Godne uwagi są też wyniki badań dotyczące wartości promocyjnej różnych tematów poruszanych na łamach czasopisma. 103 ankietowanych uznało, że „zamieszczanie relacji z wydarzeń kulturalnych” jest bardzo istotne dla działań promocyjnych, 89 osób uznało, że „poruszanie tematyki związanej ze specyfiką miasta „wpływa pozytywnie na promocję miasta”. Według 64 respondentów „opisywanie lokalnych krajobrazów i miejsc” może przysłużyć się działaniom promocyjnym, a 59 osób wskazało „podzielenie czasopisma na działy tematyczne” za inicjatywę „skutkującą pozytywną reakcją promocyjną w interesie poszerzania wiedzy o mieście” [Romanowski 2015: 186].
„Kronika Miasta Łodzi” zbudowana jest z następujących działów: Pierwsze kolumny; Kultura; Historia; Nauka. Ponadto, w zależności od problematyki, także: Religie, kościoły, wyznania; Sport; Łodzianie; Osiedla, domy, ulice; Czarne dziury, białe plamy; Łódzkie organizacje pozarządowe; Recenzje; Wspomnienia; Kroniki rodzinne oraz Z łódzkiego raptularza (przegląd łódzkich wydarzeń).
Wydarzenia kulturalne z 2016 roku omówione na łamach „Kroniki”
Przedmiotem analizy dla poniższych rozważań stały się artykuły z działu Kultura opublikowane w „Kronice” w 2016 roku. Dotyczą one – zdaniem redakcji – najciekawszych i najdonioślejszych wydarzeń kulturalnych wybranego okresu. Łódź jest bowiem nowoczesną i wielokulturową metropolią, w której pielęgnuje się tradycje oraz kulturę regionu, wdrażając jednocześnie innowacyjne, atrakcyjne projekty dostosowane do potrzeb mieszkańców czerpiących z bogactw kultur świata.
Wydarzenia kulturalne zawsze zajmowały istotne miejsce na łamach „Kroniki Miasta Łodzi”, gdyż: „niepowtarzalna rola kultury polega na tym, że jest ona istotnym elementem procesów edukacyjnych i wychowawczych w sferze publicznej. Instytucje kulturalne wnoszą wkład w tworzenie duchowych wartości wspólnotowych” [Matt 2006: 31]. „Życie kulturalne określa również wartość regionu jako miejsca, w którym się mieszka i spędza wolny czas od pracy, pogłębiając identyfikację i poczucie satysfakcji zamieszkujących to miejsce ludzi” [Matt 2006: 31]. To także – jak informuje Słownik teorii żywej kultury – „charakterystyczne dla danej zbiorowości sposoby funkcjonowania żywej kultury, które przejawiają się jako konkretne praktyki kulturalne. Nie są tu one dzielone na „lepsze i gorsze”, a samo pojęcie ma umożliwiać przede wszystkim badanie konkretnych konfiguracji tych praktyk. Niniejszym staramy się zatem odebrać pojęciu życia kulturalnego jego wartościujące znaczenie, kierujące uwagę przede wszystkim w stronę uczestnictwa w tzw. kulturze wysokiej bądź w stronę zagadnień związanych z tradycyjnie rozumianą edukacją kulturalną, która – wedle tradycyjnego poglądu – winna przygotowywać odbiorców do owego uczestnictwa” [Słownik teorii żywej kultury: http://ozkultura.pl/node/425 dostęp: 23.01.2017].
W skład wydarzeń kulturalnych, które redakcja omówiła na łamach periodyku w dziale Kultura wchodzą: wystawy, przedstawienia teatralne i festiwale. Możemy też odnaleźć teksty dotyczące cyklu spotkań Kosmopolitana[1]; historii kina: Historia wyjątkowego kina. Bałtyk zrobił swoje, Bałtyk musi odejść…[2] lub premier filmowych: Wywiad w cieniu łódzkiego getta. Debiutancki film Marcina Bortkiewicza[3]. Tym wydarzeniom nie będzie jednak poświęcony poniższy tekst.
Wystawy
Muzea zawsze odgrywały istotną rolę w kulturze i życiu społecznym każdej cywilizacji. Zmieniały się jedynie ich funkcje i znaczenia. Muzeum – jak podkreśla Gerald Matt – „jest praktyczną realizacją nowoczesnej postawy intelektualnej” [Matt 2006: 13], a tworzenie wystawy może być „ekscytujące i zajmujące. Sam proces jest pełen wyzwań, a zarazem twórczych inspiracji, zaś jego rezultaty mogą mieć istotne znaczenie. Każda wystawa jest wyjątkowa: ten sam projekt wygląda zupełnie inaczej przedstawiony w odmiennej przestrzeni” [Mattasa 2015: 11].
W „Kronice” z minionego roku odnajdujemy 14 publikacji dotyczących wystaw w łódzkich muzeach i galeriach. Z przeprowadzonej przeze mnie analizy wynika więc, że redakcja przeznaczyła na artykuły dotyczące tej tematyki najwięcej miejsca w dziale Kultura.
Jednym z najważniejszych wydarzeń 2016 roku były 15 Międzynarodowe Triennale Tkaniny (wystawa trwała od 09.05 do 30.10.2016). Łódzkie triennale jest najstarszą, największą i najbardziej prestiżową na świecie wystawą promującą współczesną sztukę włókna (pierwsza edycja triennale miała miejsce w 1972 roku). Podczas ostatniej edycji zaprezentowano najnowsze dokonania w dziedzinie tkaniny artystycznej, pokazano techniki hafciarskie, użyte w różnych odmianach, w tkaninach o różnorodnym formacie, często łączone z innymi technikami tkackimi.
Warto też dodać, że Triennale jest wystawą i zarazem konkursem odbywającym się co trzy lata. Wszystkie prace zgłoszone do konkursu, oprócz kryteriów artystycznych, musiały spełniać główne kryterium techniczne – dzieła miały być wykonane z surowców włókienniczych lub operować techniką przeplotu. Wyboru uczestników dokonali konsultanci narodowi poszczególnych krajów oraz Rada Programowa 15 Międzynarodowego Triennale Tkaniny, która nominowała również artystów z Polski. W tegorocznej edycji wystawy wzięło udział 135 artystów z 46 krajów, tj. z Argentyny, Australii, Austrii, Belgii, Bułgarii, Chile, Chin, Chorwacji, Cypru, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Irlandii, Islandii, Izraela, Japonii, Kanady, Kolumbii, Kostaryki, Litwy, Łotwy, Meksyku, Mołdawii, Niderlandów, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Rosji, Rumunii, Serbii, Słowacji, Słowenii, Szwecji, Szwajcarii, Tajwanu, Turcji, Ukrainy, USA, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Łódź jest organizatorem tego przedsięwzięcia jako miasto o największych włókienniczych tradycjach [Lewicki 1971: 124]. Impreza, jak pisze autor, „jest bezsprzecznie niezwykle ważnym elementem tożsamości Łodzi, służy jako poligon doświadczeń artystycznych, wreszcie ma utrwalony międzynarodowy charakter, a przecież tak bardzo chcemy, aby Łódź poznawali ludzie z całego świata. Poznawali od dobrej strony” [Filanowski 2016: 96].
Wystawą o charakterze międzynarodowym była też ekspozycja (trwająca od 09.10.2015 do 14.02.2016) pt. Dziedzictwo dwóch kultur – kolekcja rodziny Poznańskich z Muzeum Polskiego w Rapperswilu [Grochwalski 2016: 69-79]. Łódzka placówka przygotowała duży projekt naukowy i artystyczny związany z rodem Poznańskich [była to konferencja stanowiąca inaugurację trzyletniego projektu badawczo-wystawienniczego poświęconego twórczości Samuela, Leona i Henryka Hirszenbergów. Jej podstawowym tematem była historia twórczości trzech braci w kontekście finansowego wsparcia w początkach ich karier przez łódzkie rody fabrykanckie, ze szczególnym uwzględnieniem mecenatu Maurycego i Sary Poznańskich, którzy rozpoczynając swoją twórczość i działalność artystyczną w Łodzi, jako spadkobiercy polskiej tradycji, kończyli ją będąc świadomymi przedstawicielami europejskiej kultury, współtworząc jej dokonania w innych krajach: http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/959-dziedzictwo-dwoch-kultur dostęp: 05.01.2017]. Na wystawie zaprezentowano 17 cennych pod względem artystycznym i historycznym dzieł sztuki (malarstwo, rzeźba, tkanina, rzemiosło artystyczne z XIX i pierwszej połowy XX wieku) autorstwa wybitnych polskich twórców, m.in. Józefa Chełmońskiego, Olgi Boznańskiej czy Juliana Fałata, a także związanych z Łodzią autorów żydowskiego pochodzenia: Artura Szyka, Samuela Hirszenberga czy Henryka Glicensteina [http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/959-dziedzictwo-dwoch-kultur, dostęp: 05.01.2017]. Jak podkreśla Wojciech Grochowalski: „Przeprowadzone w ramach prac przygotowawczych kwerendy i badania naukowe nad kolekcją stały się ważnym przyczynkiem do promocji łódzkiego dziedzictwa kulturowego i mecenatu artystycznego w Polsce i zagranicą” [Grochwalski 2016: 79].
Jednym z najistotniejszych wydarzeń w 2016 roku było też 70-lecie łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Stało się ono okazją do dyskusji na temat kondycji współczesnej sztuki, twórczości artystycznej i jej odbiorców. Obchodom towarzyszyły konferencje, gale, liczne wystawy oraz zjazd absolwentów. Atmosferę tych wydarzeń przybliżyła nam Paulina Dzwonkowska [Dzwonkowska 2016: 61-68]. 5 marca odbyło się uroczyste posiedzenie Senatu i wręczenie doktoratu honoris causa Jerzemu Skolimowskiemu. Wernisaż wystawy prezentującej jego malarstwo miał miejsce w Miejskiej Galerii Sztuki. Ważnym wydarzeniem naukowym było też sympozjum pt. „Nowe media – instytucje, przyszłość”. Łodzianie mogli oglądać wystawę prac Andrzeja Mariana Bartczaka zatytułowaną „Strawa” w Galerii Kobro oraz ekspozycje Romy Hałat, Andrzeja Sadowskiego oraz Ryszarda Hungera. Jak podkreśla Paulina Dzwonkowska, wystawa miała doniosłe znaczenie, bowiem prezentowała: „prace przedwojennej awangardy (grupa „a.r.” i środowiska związanego z Jung Idysz i innych ugrupowań modernistycznych), które przygotowały teoretyczne i ideowe podłoże pod rozwój przedwojennej sztuki w Łodzi” [Dzwonkowska 2016: 63].
Godna uwagi była też ekspozycja w Centrum Promocji Mody, której celem była prezentacja twórczości najmłodszego pokolenia wykładowców i absolwentów Akademii. W październiku zaś, podczas inauguracji roku akademickiego, doktorat honoris causa odebrała japońska projektantka mody Junko Kosino. Było to pierwsze w historii Polski nadanie tego wyróżnienia w dziedzinie mody.
Ciekawym przedsięwzięciem była też zainicjowana przez Szkołę akcja „Podziel się historią…”, której celem było zebranie pamiątek, w tym fotografii, związanych z Akademią. ASP zaapelowało do wszystkich, których rodzina lub znajomi studiowali w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi lub już w Akademii Sztuk Pięknych, by podzielili się fotografiami z życia uczelni. Najciekawsze fotografie wzięły udział w wystawie jubileuszowej.
Dzwonkowska podkreśliła, że: „ukształtowany w latach 40 – tych XX wieku model szkoły opierał się na założeniu, że sztuka nowoczesna – poprzez upowszechnienie i masowość pewnych form wizualnych – musi mieć związek z przemysłem i siłami produkcyjnym. Było to niezwykle ważne zadanie dla Łodzi, która w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej stała się konkurencyjnym dla Warszawy ośrodkiem” [Dzwonkowska 2016: 68].
Tekstem przybliżającym nam twórczość absolwentów łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych jest też artykuł pt. Włodzimierz i Jolanta Ciesielscy – Bliżej natury. Rafał Ciesielski kamienne dusze, w którym czytamy o Włodzimierzu: „artysta rzeźbi w drewnie, najbliższym mu tworzywie, wyczulony na jego piękno. Łączy drzewo z kamieniem lub szkłem (…) podkreślając w ten sposób surowość i piękno czystego materiału, który pod wpływem czasu zmienia kolor, pęka, wysycha. Artysta z pokorą poddaje swoje prace tym procesom, a nawet wychodzi im naprzeciw celowo umieszczając rzeźby w krajobrazie” [http://www.mgslodz.pl/wystawy/ciesielscy-269.html dostęp: 10.01.2017], o Jolancie „w najnowszych artystycznych propozycjach jest jeszcze bliżej natury, postrzeganej przez pryzmat efektownych działań żywiołów i roślinności, notowanych za pomocą aparatu cyfrowego, a następnie przetwarzanych w komputerze, czasami pozostawianych bez obróbki [http://www.mgslodz.pl/wystawy/ciesielscy-269.html dostęp: 10.01.2017], o Rafale „rzeźba stała się z czasem głównym środkiem jego wypowiedzi. Ważnym źródłem inspiracji była i jest dla artysty natura, fascynująca bogactwem kształtów i znaczeń [http://www.mgslodz.pl/wystawy/ciesielscy-269.html dostęp: 10.01.2017; Nowakowska 2016: 117-123]. Dotyczy on trwającej od 18.03.2016 do 22.05.2016 wystawy w Galerii Willa i Chimera. Ekspozycja wpisuje się w zainicjonowany w 2007 roku projekt organizacji wystaw dedykowanych rodzinom, których talent i pasje dziedziczą kolejne pokolenia. Artystów tej ekspozycji łączą nie tylko więzy rodzinne, ale i wykształcenie zdobyte w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Ponadto umiłowanie przyrody, która stała się inspiracją w ich twórczości: „Każdy z autorów prezentowanych prac inaczej oczywiście odbiera Naturę i interpretuje, odwołując się do indywidualnych przeżyć, przemyśleń i własnego bagażu doświadczeń. Efektem tego są trzy artystyczne drogi (…) Warto nimi podążyć i oglądając rzeźby, grafiki oraz cyfrowe fotografie z dawnych i najbardziej aktualnych cykli każdego z trojga artystów zanurzyć się w świat Natury rozumianej jako dialog z kulturą, historią, symboliką, ale też materialnością i transcendencją” [Nowakowska 2016: 117-123].
Kolejnym ważnym wydarzeniem była otwarta 14 lipca 2016 roku w Muzeum Miasta Łodzi wystawa Introdukcja, której celem było przedstawienie twórczości Jacka Malczewskiego (wybitnego prekursora symbolizmu w malarstwie polskim przełomu XIX i XX wieku) oraz Bartka Jarmolińskiego (współczesnego łódzkiego malarza, rysownika, performera). Jak podkreślali organizatorzy tego przedsięwzięcia: „Bartek Jarmoliński podjął polemikę, dialog z duchowym dziedzictwem mistrza polskiego modernizmu, podzielając jego wizje i niepokoje egzystencjalne, dotyczące zwłaszcza posłannictwa artysty i roli sztuki w kreowaniu rzeczywistości, ale też w komentowaniu przeszłości. Równie istotnymi są dla Bartka Jarmolińskiego relacje łączące Jacka Malczewskiego z jego rodziną i przyjaciółmi: synem Rafałem, córką Julią, z siostrami Heleną Karczewską i Bronisławą Malczewską oraz z Mieczysławem Gąseckim, których pokłosiem są obrazy malarskie i rysunki, dzieła bardzo osobiste, nierzadko opatrzone odautorskimi dedykacjami [http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/1199-introdukcja-jacek-malczewski-bartek-jarmoliski dostęp: 04.01.2017].
Dzięki Adriannie Michalskiej, autorce artykułu Introdukcja. Jacek Malczewski – Bartek Jarmoliński. Konfrontacja czy twórcza kontynuacja? [Michalska 2016: 120-125] mogliśmy zapoznać się z charakterem tej ekspozycji, która obejmowała ok. 30 prac. Dwuznacznie zatytułowana Introdukcja, tak jak jeden z najbardziej znanych obrazów Jacka Malczewskiego, wskazuje też na inny aspekt relacji łączącej obu artystów – wspólną datę urodzin, przypadającą w dniu 14 lipca. Dodatkowym punktem odniesienia dla projektu były też dwie prace Jacka Malczewskiego, znajdujące się na stałej wystawie Galeria Mistrzów Polskich: projekt okładki albumu „Sztuka Polska. Malarstwo” z 1903 roku oraz rysunek „Pegazy” z 1923 roku.
Ekspozycja odegrała też duże znaczenie dla życia kulturalnego Łodzi, ponieważ mieszkańcy miasta, którzy przybyli na wystawę, mieli możliwość przyjrzenia się „dialogowi, polemice na temat sztuki, do której zachęcił Jarmoliński” [Michalska 2016: 124]. Artysta, który jest przyjacielem rodziny Malczewskich poprzez swoje prace sprawił, że Jacek Malczewski „odżywa w dziełach tego współczesnego artysty” [Michalska 2016: 125]. Dodatkowym atutem wystawy, który zaangażował aktywnie łodzian do wyrażania swoich opinii, była dyskusja z publicznością na temat współczesnego oddziaływania twórczości Jacka Malczewskiego w kontekście prezentowanej ekspozycji.
Tekst pt. Wystawa Andrzeja Okińczyca w Łodzi Gustawa Romanowskiego [Romanowski 2016: 95-101] dotyczy zaś wystawy prac tytułowego artysty. Główne obiekty jego zainteresowań to człowiek (portret) i pejzaż. Maluje wizerunki przyjaciół i liczne autoportrety (w tym całopostaciowe akty). Malarz otrzymał między innymi Grand Prix 3. Ogólnopolskiego Triennale Portretu Współczesnego w Radomiu (1984). Interesujące opracowanie jego twórczości stanowi książka „Okińczyc”, pióra cytowanego już Janusza Marciniaka, wydana w 2002 roku. Na polu aranżacji ekspozycji współpracował między innymi z Galerią Miejską Arsenał, Galerią „U Jezuitów” i Muzeum Narodowym w Poznaniu [http://culture.pl/pl/tworca/andrzej-okinczyc dostęp: 03.01.2017]. Można ją było oglądać od 21 maja do 21 sierpnia 2016 roku w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi, Ośrodku Propagandy Sztuki, parku im. Henryka Sienkiewicza. Jej celem było przedstawienie twórczość Andrzeja Okińczyca, jednego z najważniejszych polskich artystów II połowy XX i początku XXI wieku. Twórca tymi słowami określił swoje artystyczne założenia: „wierzę w malarstwo, bo malarstwo to styl życia. Dla mnie jest ono jedyną formą wypowiedzi. Przerażają mnie stwierdzenia, że „malarstwo umarło”, że „portret skończył się na Witkiewiczu”. Sztuka nie polega na pogoni za nowinkami. Powtarzam raz jeszcze, że w sztuce nie chodzi o wartości formalne (u nas najczęściej zapożyczone), ale o wartości uniwersalne, które wynikają z życia w określonym miejscu i czasie. Chodzi o prawdę i autentyzm. Wierzę w osobność, samotność i wyjątkowość artysty [https://www.facebook.com/Andrzej-Okinczyc-289491214402662/ dostęp: 03.01.2017].
Na projekt złożyła się wystawa prezentująca monumentalne obrazy-reliefy z ostatnich kilkunastu lat: „Draperie”, „Trawy”, „Schody”, Studia z cyklu „Natura”, przygotowana w oparciu o obiekty z pracowni autora oraz multimedialna dokumentacja najważniejszych aranżacji wystawienniczych artysty, opublikowana przez Muzeum Narodowe w Poznaniu. Jak pisze Gustaw Romanowski: „Dobrze się stało, że w Łodzi pojawiają się wystawy twórców różniących się niemal modelowo od artystycznej ekspresji uznawanej w miejscowym środowisku za najtrafniejszą. (…) Dlatego proponowane przez łódzką MGS konfrontacje z twórczością artystów ukształtowanych w innych ośrodkach, innych szkołach są zawsze ciekawym doświadczeniem” [Romanowski 2016: 95-96]. I jak dalej zauważa: „Istotą sztuki Andrzeja Okińczyca jest jej prowokacyjna wieloznaczność. […] Prace urzekają technicznym mistrzostwem wykonania i złudzeniem łatwej przygody ze zjawiskiem, które jest po trochu wszystkim: malarstwem, płaskorzeźbą i oryginalnym laboratorium organizowania przestrzeni” [Romanowski 2016: 101].
Należy też podkreślić, w tej części wywodu, że w ostatnich dekadach XX wieku pojawia się typ „muzeum otwartego przestrzennie na otoczenie, jak i otwartego przez dopuszczenie innych niż stricte muzealnych praktyk, jak nadanie artystom roli kuratorów, wiązanie ze sobą różnych dziedzin w obrębie jednej wystawy, również w otwarciu ekspozycji na problemy społeczne współczesnego człowieka” [Poprzyk 2008: 39]. Poparciem powyższej tezy była (trwająca od 4 marca do 8 kwietnia 2016 roku) wystawa w Atlasie Sztuki. Andrzej Paruzel występował na niej w podwójnej roli: kuratora wystawy i artysty prezentującego swoje prace na ekspozycji. W galerii zaprezentowano także prace czternastu innych artystów: Oskara Dawickiego, Júliusa Kollera, Jarosława Kozłowskiego, Jacka Kryszkowskiego, Natalii LL, Zbigniewa Libery, Emilio López-Menchero, Andrzeja Partuma, Andrzeja Paruzela, Józefa Robakowskiego, Jerzego Trelińskiego, Ryszarda Waśki, Petera Weibla i Piotra Weycherta.
Paruzel pokazuje, że: „wybrane fenomeny sztuki awangardowej jako uwikłanej we wzajemne oddziaływanie, wydobywa tym samym dynamikę procesów twórczych i relacji w środowisku twórczym. Ta perspektywa rzuca ciekawe światło na twórczość, która jawi się jako dialog między artystami, wzajemnych oddziaływań, nawiązań, dyskusji” [Jóźwiak 2016: 112]. W tym kontekście ekspozycja sztuki cechuje się wyjątkowością i eksperymentalnością. Jest też rozwinięciem doświadczeń artysty. Paruzel wcielał się w różne postaci (posiadające odmienny bagaż doświadczeń i wiedzę): twórcy, biografa, biurokraty, geografa, przewodnika i hotelarza, i przyglądał się sztuce z rozmaitych punktów widzenia.
Celem wystawy, jak zauważa Jóźwiak było: „pokazanie sztuki jako medium nie samej sztuki” [Jóźwiak 2016: 116]. Ekspozycja ta „przesuwa akcent z prezentowania sztuki na proces wytwarzania „nowych warunków produkcji i dystrybucji sztuki” [Jóźwiak 2016: 116].
Z kolei publikacja Błażeja Filanowskiego pt. Nie-Lot w Szklarni. Wystawa Grzegorza Przyborka w galerii Szkoły Filmowej w Łodzi [Filanowski 2016: 108-113] pokazuje, jak w minionych latach zmienił się charakter muzeów. Przez ostatnie stulecie były one placówkami gromadzącymi i przechowującymi eksponaty z różnych dziedzin sztuki, nauki i techniki. Drugim ważnym elementem ich pracy były naukowe opracowania zbiorów. Upowszechnianie zaś, trzeci filar, na którym opierała się działalność muzeum, polegało na tworzeniu kolekcji opatrzonej naukowym komentarzem. W ten sposób, muzeum zachowując bierny charakter działalności opierającej się na suchej informacji, stopniowo traciło odbiorców. Kryzys działalności muzealnej przypadający na początek XX wieku pogłębił się jeszcze na skutek rozwoju mediów i systemu informacyjnego, które szybko ukierunkowano na potrzeby masowego odbiorcy. (…) Najważniejszym elementem polityki zmierzającej do unowocześnienia placówek muzealnych w tym czasie stało się zintegrowanie muzeum z życiem i realną aktywnością społeczną. Dzięki zastosowaniu metod animacji społeczno-kulturalnej muzeum stało się bliższe idei klubu czy warsztatu twórczego z powszechnie panującą atmosferą swobody i pełnego dostępu do ekspozycji, a jego istotnym zadaniem, oprócz działalności wystawienniczej, było mobilizowanie publiczności, by podejmowała własną aktywność artystyczną, techniczną i naukową [Muzeum sztuki współczesnej jako przestrzeni edukacji 2005: 8]. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że dynamika przeobrażeń w polskich muzeach, obserwowana zwłaszcza w ostatnich dwóch dekadach, świadczy o olbrzymiej zmianie jakościowej, a sam proces jest świadectwem postępu.
Grzegorz Przyborek to absolwent PWSSP w Łodzi (od 1996 ASP). Od 1976 roku pracuje w PWSSP (od 1994 jako profesor) w Łodzi, gdzie prowadzi Pracownię Fotografii Użytkowej. Jest też wykładowcą na ASP w Poznaniu i w PWSFTViT w Łodzi. W artykule Błażeja Filanowskiego, mowa jest o tym, że Przyborek był autorem wystawy „Nie-Lot” zaprezentowanej w Szklarni Szkoły Filmowe w Łodzi. Swoje prace zadedykował 33-letniemu francuskiemu krawcowi, który w 1912 roku prezentując swój kostium uszyty z mocnej tkaniny przypiętej do ramion i pleców, stanął na krawędzi balustrady Wieży Eiffla. Testowi jego projektu towarzyszyły kamery i aparaty fotograficzne. Konstrukcja stroju została zaprezentowana w trakcie samobójczego skoku krawca, któremu towarzyszył tłum gapiów.
Podczas łódzkiej wystawy Przyborka, trwającej od 11.06.2016 do 31.08.2016 roku, widzowie oglądali rysunki – szkice Nie-Lota, model czteropłatowego pojazdu latającego oraz stół z wyeksponowanymi zaostrzonymi patykami. Leżące na nim fragmenty drewna można zobaczyć na fotografiach. Błażej Filanowski zauważa, że Przyborek, w przeciwieństwie do innych artystów, nie przekształca obrazu fotograficznego za pomocą komputerowej obróbki graficznej, ale fotografuje układ obiektów w konkretnej sytuacji w studiu.
Centralnym punktem ekspozycji był zaś obiekt rzeźbiarski przypominający „domorośle wykonany z kruchych patyczków amatorki „egzoszkielet”, który na plecach miał coś w rodzaju skrzynki z przyczepionymi rachitycznymi skrzydełkami z wikliny. Głowę użytkownika osłaniał zielony hełm wypełniony gazetami, budzący silniejsze skojarzenie z dadaistycznym „biednymi” niż konkretną osłoną głowy. Obiekt był ruchomy. Po wciśnięciu przycisku, zaczynał „zginać kolana. Przypominał wtedy skoczka narciarskiego na rozbiegu. Cała konstrukcja trzeszczała, dodatkowo wzmacniając i tak silne obawy przed ewentualnym skorzystaniem z niego w praktyce. Oświetlenie w galerii dodatkowo wzmacniało efekt dramaturgii” [Filanowski 2016: 108-111]. W tym punkcie rozważań należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że w XX wieku odchodzi się „od naśladowania, w drewnie czy kamieniu, na rzecz swobodnego operowania materiałem i eksponowania jego własnej struktury” [Włodarczyk-Kulak 2016: 275]. Autorzy „zerwali z tradycyjnym myśleniem o rzeźbie jako konkretnej bryle i zaczęli traktować ją jako środek aranżacji przestrzeni, który oddziałuje też za pomocą pustych miejsc” [Włodarczyk-Kulak 2016: 281].
Wystawa artysty zajmuje ważne miejsce na mapie kulturalnej Łodzi, ponieważ Przyborek: „wybrał sztukę bardziej atrakcyjną wizualnie i dającą możliwość odbioru na wielu poziomach” [Filanowski 2016: 113]. Współcześni artyści zerwali bowiem ostatecznie z „pojęciem obrazu jako zwierciadła odbijającego świat realny lud idealny. Ich dzieła były przede wszystkim manifestacją twórczej indywidualności i całkowicie subiektywnej wypowiedzi artysty” [Włodarczyk-Kulak 2016: 274-275]. Jak dalej zauważa Filanowski: „tak jak człowiek potrzebuje ciała, tak sztuka potrzebuje medium. Nie-Lot może być więc metaforą medium i artysty, który się z nim zmaga. Ten mozolny trud jest trochę żałosny, a efekt niezadawalający wobec tego, co powstaje w efemerycznej przestrzeni myśli” [Filanowski 2016: 113].
Na temat kondycji współczesnej sztuki wypowiada się też Gustaw Romanowski w artykule pt. Retrospektywa Andrzeja Gieragi [Romanowski 2016: 90]. Przedmiotem rozważań była wystawa pt. Progresje. Obrazy i grafiki z lat 1972-2016, trwająca od 2 kwietnia do 12 czerwca 2016 roku w Galerii Wystaw Czasowych, Galeria „W biegu”. Ekspozycja została przygotowana w ramach obchodów osiemdziesiątych urodzin artysty (wybitny łódzki malarz, grafik i rysownik, wieloletni pedagog Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi, przedstawiciel nurtu abstrakcji geometrycznej w polskiej sztuce). Na ekspozycji znalazły się najwcześniejsze prace artysty – litografie i czarno-białe obrazy reliefowe z lat 70-tych XX wieku (wypożyczone z ośmiu polskich muzeów i galerii), prace późniejsze, w tym małe formy graficzne, oraz obrazy najnowsze z 2016 roku (udostępnione przez artystę oraz osoby prywatne). Prezentowany na wystawie, „siłą rzeczy ograniczony, zestaw prac miał jednak charakter reprezentatywny dla całokształtu dokonań artystycznych twórcy i obrazuje Jego twórczą metamorfozę od pierwszych, kipiących ekspresją, czarno-białych reliefów z lat 70-tych ubiegłego wieku (które przyniosły artyście uznanie środowiska i liczne nagrody na festiwalach i konkursach) do niebywale subtelnych, emanujących spokojem, nadal reliefowych, najnowszych białych obrazów [http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/1092-andrzej-gieraga-progresje dostęp: 07.01.2017].
Jak podkreśla Gustaw Romanowski, „Współczesna sztuka znalazła się na wyraźnym rozdrożu, bo artyści zwracają coraz mniejszą uwagę na trwałość jej nośników. Akty sztuki stają się często efemerydami, dobrze jeśli udokumentowanymi fotografią lub nagraniem wideo. Ale i z tą jakością dokumentacji bywa różnie. Twórcy sami zresztą wydają się wątpić w trwałość sztuki, przywykli już działać coraz pośpieszniej, realizując swoje plany artystyczne jakby szkicowo. Prace Gieragi są zaprzeczeniem takiej postawy. Jego obrazy, obok samej idei artystycznej, wykonane są niezwykle precyzyjnie i posiadają również niewątpliwy walor materialnej trwałości, tak dzisiaj deprecjonowanej” [Romanowski 2016: 90].
Przedstawienia teatralne
„Kultura humanistyczna, a wespół z nią teatr, jest i zawsze była traktowana jako wyraz nastawienia na bezinteresowny akt estetyczny i poznawczy, na ideał doskonałości, tak w sferze artystycznej twórczości, jak kompetencji odbiorczych” [Leyko 2011: 5]. Teatr jest „jedną z najdonioślejszych sztuk. Dowodów na potwierdzenie tego faktu nie brakuje” [Historia teatru 2007: 1]. Podstawowym „tworzywem” teatru jest aktor, który buduje dla widza umowną rzeczywistość. Aktor, który „sobą i tylko sobą potrafi ewokować całe światy i roztacza pełną skalę uczuć, jest przedstawicielem prateatralnej sztuki ekspresji” [Berthold 1980: 8].
W „Kronice Miasta Łodzi” za 2016 rok odnajdujemy trzy publikacje na temat premier teatralnych. Dział Kultura w pierwszym numerze periodyku z tego roku otwiera artykuł Mikołaja Mirowskiego pt. Ziemia obiecana w Teatrze Nowym. Między przeszłością a współczesnością [Mirowski 2016: 55-60], w którym autor recenzuje tytułowe przedstawienie. Premiera w reżyserii Remigiusza Brzyka i adaptacji Michała Kmiecika odbyła się 4 grudnia 2015 roku. Jak pisze dramaturg Michał Kmiecik: „«Ziemia obiecana» Władysława Stanisława Reymonta w realizacji została zadedykowana Łodzi, jej potędze opisanej przez noblistę. Ludziom budującym swe marzenia kosztem tych, którzy marzeń mieć nie mogli. Łodzianom, którzy dali się pochłonąć miastu. Teraz i w przeszłości. Spektakl w reżyserii Remigiusza Brzyka jest opowieścią o ostatnich chwilach tego świata. Na kartach powieści Reymonta, tak bezlitośnie portretującej „miasteczko Łódź”, wśród opisów nędzy i gniewu oderwanych od pługa chłopów, skąpanych we krwi fabrycznych maszyn, w pełnych arogancji monologach fabrykantów, da się słyszeć preludium „Łodzianki” z 1905 roku. Ziemia obiecana to spektakl o buncie, o niesprawiedliwości, która osiąga masę krytyczną i o świecie, który zaczyna trzeszczeć” [http://www.nowy.pl/item/spektakle/article/Ziemia%20obiecana/lang/pl dostęp: 04.01.2017].
Premiera teatralna była bardzo istotnym wydarzeniem w życiu kulturalnym Łodzi, ponieważ była to pierwsza sceniczna adaptacja tej powieści. Spektakl nagrodzono też w konkursie „Energia Kultury” za najważniejsze łódzkie wydarzenie kulturalne 2015 roku. Jak pisze Mikołaj Mirowski, „Jest to sztuka realizatorsko «bezpieczna», a aktorsko czasami nierówna. Niemniej – i tego jestem niemal pewien – sztuka ta będzie długo dyskutowana w Łodzi i może nawet poza nią. Sztuka Brzyka i Kmiecika to świetne lustro, w którym Łódź, miasto drapieżne, amoralne, ale i fascynujące, może się przejrzeć, a także ponownie u początków XX wieku, zastanowić się nad sobą. Zadumać nad swym losem kiedyś i dziś. Sztuka ta to dobry materiał eksportowy. Ci, którzy nie znają i nie rozumieją «dzikiej» specyfiki tego miasta, mogą dzięki tej wielopłaszczyznowej adaptacji poczuć namiastkę jej niesamowitości i wyjątkowości” [Mirowski 2016: 55]. Jak dalej wyraża swoje obserwacje Mirowski: „Próba radykalnego odcięcia się od brzemienia Wajdy, która dokonała się za pomocą wierności oryginalnemu tekstowi Władysława Reymonta, faktycznie nastąpiła, choć nie wszędzie była pomocna. Wydaje się, że najbardziej rzutowała na świadomość aktorów, gdyż niektórzy z nich nie potrafili znaleźć klucza, by uwolnić się od cienia filmu Andrzeja Wajdy. I mimo że to w zasadzie zarzut, z perspektywy widza te zmagania wydały się interesujące” [Mirowski 2016: 55].
Spektakl pojawił się w nowoczesnej aranżacji. Na obrzeżach sceny snuli się zafoliowani ludzie – widma, zepchnięci na margines biedacy, wyrzutki społeczne, a tkackie warsztaty umieszczone na scenie symbolizowały biurka korporacji. Na scenie widoczne były też sterty ubrań, którymi przepełnione są teraz markety i sklepy z używaną odzieżą. Podobnie jak u Reymonta, widoczna jest przepaść między grupami społecznymi. Autor artykułu zadaje pytanie czytelnikowi, „czy trzęsący Łodzią najbogatsi mieszkańcy stojący nad robotnikami, to zapowiedź konfliktów, które będą targały Łodzią, jak za czasów Reymonta?” [Mirowski 2016: 55].
W kolejnym tekście pt. Teatralny Tlen w Domu Literatury. Raperska parafraza dialogu [Mirowski 2016: 90-94] Mikołaj Mirowski nawiązuje do głośnej sztuki Iwana Wyrypajewa, którą wyreżyserował Adam Mortas (aktor Teatru Nowego). „Tlen” (mający wcześniej wersję filmową i musicalową) odkrywa: „błyskotliwe paradoksy współczesności. Patos spotyka się tu z ironią i groteską, to przyczynek do historii pokolenia urodzonych w latach 70. i 80., potrzebujących tlenu, szukających przestrzeni do życia. To wołanie o lepszy świat” [http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/212487.html dostęp: 05.01.2017].
Sztuka jest rozrachunkiem z życiem współczesnego pokolenia: „Tlen” można odbierać jako pragnienie, aby być nie tylko słyszalnym, ale i usłyszanym – jako donośny krzyk współczesnego pokolenia. To swoista droga ludzi ułomnych, świadomych swoich wad, często błądzących, zagubionych poszukiwaczy szczęścia. Sztuka zwana jest też „raperską parafrazą Dziesięciu Przykazań, której towarzyszy hiphopowa atmosfera” [Mirowski 2016: 91]. Jak zauważa Mikołaj Mirowski: „Podniosłość i majestatyczność biblijnych nawiązań, poetyckość i wrażliwość wykreowanych w słowie obrazów sąsiadują tu z prostactwem, hedonizmem i zwykłym infantylizmem. Ale właśnie tego typu ekspresja najlepiej odpowiada dynamice współczesnego świata, jego chaosie i mieszaniu wszystkiego ze wszystkim. Wymieszanie w rytm muzyki sacrum i profanum to podstawa «Tlenu»” [Mirowski 2016: 93].
Kolejną publikacją są Retrospektywy po raz piąty. Teatr offowy tradycją Łodzi Mateusza Sidora [Sidor 2016: 102-106]. Tekst omawia wydarzenia V. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Retrospektywy, który trwał w Łodzi w dniach 25-28 sierpnia 2016 roku w Art Inkubatorze przy ul. Tymienieckiego. W jego ramach odbyło się 17 wydarzeń teatralnych, muzycznych i tanecznych, w których udział wzięli artyści z Izraela z hip-hop operą „The City”, Iberyjska Orkiestra Perkusyjna COETUS z Hiszpanii z żywiołowym koncertem i warsztatami, spektakl „Hug” z Wielkiej Brytanii, (uruchamiający wyobraźnię widzów jedynie poprzez dotyk i dźwięk), spektakl ze skaczącymi aktorami „Idiot-Syncrasy” nagradzanego duetu Igor&Moreno z Londynu. Ponadto goszczono także jednego z najwybitniejszych muzyków bałkańskich – Theodosiego Spassova, który oprócz własnego etno-jazzowego trio „Projekt Puls”, zagrał z Wielkim Chórem Młodej CHOREI koncert bułgarskiej muzyki tradycyjnej „Engi Vengi”. Jak czytamy na stronie organizatora Festiwalu: „Podczas piątej edycji Festiwalu Teatralnego Retroperspektywy CHOREA zaprasza do świętowania muzyki w teatrze i wszystkiego, co buduje radość i energię w odwołaniu do różnych tradycji muzycznych i teatralnych. Na osi trzech ogniw zawsze tworzących nasz festiwal: SŁOWO – RUCH – MUZYKA, tegoroczna edycja jest ukierunkowana na teatry, w których muzyka jest dominantą i organicznym, żywym mostem pomiędzy słowem i ruchem. Ona tym razem jest głównym tworzywem i kodem w odczytywaniu każdego spektaklu” [http://www.kiwiportal.pl/wydarzenia/113546 dostęp: 03.01.2017].
Jak zauważa Mateusz Sidor: „Festiwal przypomina, że Łódź nie pogrzebała tradycji teatru awangardowego. (…) Przedsięwzięcie zostało świetnie przemyślane repertuarowo i organizacyjnie” [Sidor 2016: 107]. Frekwencja festiwalowa jednak nie dopisała. Na wszystkich spektaklach (oprócz premiery //Error 404//) zostawało kilkanaście wolnych miejsc, a sala Teatru Muzycznego została wypełniona tylko w dwóch trzecich. Autor ubolewa, że: „Maleje środowisko widzów zainteresowane offem. Retrospektywy są znaczącym i mocnym akcentem integrującym tę grupę odbiorców. Teatr offowy nie istnieje bez widza, czego zespół Chorei jest świadomy. Grupa od wielu lat konsekwentnie i ciężko pracuje nad wychowaniem swojej widowni, tym samym podtrzymując laur Łodzi jako miejsca teatralnej awangardy. Pracy jest jeszcze dużo i jeśli nie pojawią się podobne potężne inicjatywy, to Rodowicz (dyrektor Artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Retroperspektywy) z zespołem pozostaną samotną wyspą” [Sidor 2016: 107].
Festiwale
W „Kronice Miasta Łodzi” odnajdujemy też cztery artykuły poświęcone festiwalom, „czyli imprezom artystycznym, przeważnie jednego typu, np. filmowym, muzycznym, teatralnym, będącym przeglądem osiągnięć w danej dziedzinie, zorganizowanym w jednym czasie i pod wspólną nazwą, często ujętym w ramy konkursu” [Kultura-sztuka 1997: 97], które rozgrywały się w Łodzi w minionym roku. Szczególne miejsce zajął Festival Transatlantyk, który trwał od 23 do 30 czerwca. Festiwal ten to jeden z największych w Polsce międzynarodowych festiwali filmowo-muzycznych, to artystyczna platforma, która poprzez muzykę i film buduje silniejsze związki między społeczeństwem, sztuką i środowiskiem, inspiruje dyskusje na aktualne tematy społeczne. Podczas pięciu minionych edycji festiwalowa publiczność obejrzała blisko 800 filmów na ok. 1600 pokazach kinowych i plenerowych, oraz spotkała się z ponad 1500 gośćmi. Każdą kolejną edycję śledziło ok. 70 tys. osób. Jak podkreśla jego pomysłodawca, Jan A.P. Kaczmarek, „To festiwal filmu, muzyki i idei. Może nie mamy palm i plaży, skali Berlina, ale mamy za to treść. W czasach ogromnego przełomu, ludzie przyjeżdżają nakarmić i dzielić się treścią. Festiwal składa się z dwóch części: branżowej, w tym sensie jesteśmy podobni do innych festiwali i społecznej, która sprawia, że nie jesteśmy podobni do nikogo” [http://lodz.wyborcza.pl/lodz/1,35153,20101119,festiwal-transatlantyk-2016-organizatorzy-oglaszaja-program.html dostęp 09.01.2017].
Organizatorzy zaplanowali projekcje 170 filmów, wśród nich były m.in. fabularne premiery ostatnich miesięcy. Pojawiły się też projekcje doceniane na największym festiwalu amerykańskiego kina niezależnego Sundance Film Festival oraz filmy ubiegające się o Oscara w kategorii obrazów nieanglojęzycznych i pełnometrażowych dokumentów. W obszernym programie można było znaleźć jeszcze m.in.: przegląd filmów pokazujących nieznane oblicze Ameryki, sekcje poświęcone dokumentom: Docs, Eko i Art. Nowością zaś jest Kino Trzeciego Wieku i Sacrum.
Jak podkreślał Kaczmarek: „Naszą dumą jest to, że wchodzimy w interakcję ze środowiskami, które nie miały wcześniej kontaktu z filmem. Pojawimy się w Łodzi w miejscach, w których nie ma kin”. Kino „zajmuje bowiem istotną pozycję na tego typu przedsięwzięciach, ponieważ należy do rozległego zespołu zjawisk kulturotwórczych” [Encyklopedia kultury polskiej 1994: 21]. Kino jako zjawisko kulturowe „zrodziło też pewien rodzaj doznań określanych mianem przyjemności filmowej, w których zakorzenione są wszystkie praktyki, procesy i relacje składające się na pojęcie instytucji kinematograficznej” [Encyklopedia kultury polskiej 1994: 24].
Olga Łabendowicz zaś zwraca uwagę, że „Festival miał na celu, nie tylko zorganizowanie wydarzenia, które zapadnie w pamięci, ale co nawet bardziej istotne – realizacji, która pozytywnie wpłynie na lokalną i globalną społeczność choćby poprzez organizację dziecięcego klubu filmowego, aktywizację seniorów, osób niesłyszących. Celem było nie tylko edukowanie, ale też ułatwienie dostępu do kultury grupom społecznym, często zagrożonym wykluczeniem” [Łabendowicz 2016: 77-78]. Festiwal postawił też na najciekawsze dokumenty poruszające problemy społeczne, cywilizacyjne i religijne. Dzięki nim „widzowie mogli przenieść się do innych światów i w sfery nowych doświadczeń, przedstawiających obiektywne informacje o faktach związanych z prawdziwymi ludźmi, miejscami, wydarzeniami, na ogół – ale nie zawsze – portretowanymi za pośrednictwem aktualnych obrazów i znalezisk” [Curran Bernard 2011: 2]. Filmy dokumentalne, które są nieodłącznym elementem festiwalu „powinny podawać ludziom coś więcej niż możliwość spędzenia czasu, winny pobudzać ich do zaangażowania w oglądanie, zmuszając do odwołania się do posiadanej wiedzy, weryfikowania tej wiedzy, rozbudzania chęci dowiedzenia się więcej” [Curran Bernard 2011: 2].
Widzom bardzo odpowiadała festiwalowa aura: „Leżaki, dobre filmy i atmosfera kina pod chmurką po raz kolejny doskonale wpisały się w oczekiwania uczestników poza głównym nurtem, do którego wpisał się Transatlantyk” [Łabendowicz 2016: 81]. Silnych emocji dostarczało też Kino Kulinarne. Widzowie wzięli udział w wyjątkowych kolacjach, inspirowanych obrazami filmowymi. Idea zdrowej żywności, wolnej od chemii, genetycznej modyfikacji, wytwarzanej w opozycji do masowej produkcji. Olga Łabendowicz podsumowuje swój wywód stwierdzając, że „są takie miejsca, są takie chwile, których nie wolno nam przegapić. Są takie wydarzenia, które po trudach zostają na dłużej w pamięci. To jeden z najbardziej prestiżowych Festiwali w Łodzi w 2016 roku. Daje nadzieję, że każda kolejna edycja będzie lepsza od poprzedniej” [Łabendowicz 2016: 84].
Olga Łabendowicz jest też autorką artykułu Druga edycja festiwalu Domoffon [Łabendowicz 2016: 115-119]. W swoim tekście nawiązuje do wydarzenia, które w Łodzi było zorganizowane z olbrzymim rozmachem, czyli do drugiej edycji festiwalu Domoffon, który odbył się w dniach 26-27 sierpnia 2016 roku na terenach zabytkowego kompleksu fabrycznego Off Piotrkowska. Organizatorem przedsięwzięcia był klub Dom z Łodzi oraz agencja Distorted Animals, ulokowane w pofabrycznych przestrzeniach kultowego kompleksu. Oprócz koncertów (zagrali: Chicks on Speed, Omar Souleyman, Super Girl & Romantic Boys i The Kurws) program zawierał też pokazy kina plenerowego, kiermasz niezależnych wytwórni płytowych, wykłady i wystawy. Autorka zwróciła uwagę na postać Syryjczyka Omara Souleymana, który: „Swoim głosem stoi ponad podziałami – śpiewa na wszystkich uroczystościach, przyjmuje zaproszenia od muzułmanów, chrześcijan, Kurdów, Irakijczyków i Syryjczyków” [Łabendowicz 2016: 117]. Obcokrajowcy w ostatnim czasie często pojawiają się na tego typu wydarzeniach, aby zaprezentować swoją twórczość. Wynika to z tego, że „minione lata zmieniły nieco, przynajmniej teoretycznie, relacje pomiędzy kulturami. Organizacje ponadpaństwowe, takie jak np. Unia Europejska, stworzyły mniejszością narodowym i etnicznym warunki swobodnego rozwoju i emancypacji” [Międzykulturowe konteksty edukacji muzycznej 2005: 5]. Dzięki temu „mogą oni poruszać się po świecie, by prezentować swoją muzykę i przyczyniać się do edukacji międzykulturowej” [Międzykulturowe konteksty edukacji muzycznej 2005: 6].
Jak podkreślali organizatorzy: „wydarzenie to już podczas zeszłorocznej edycji wyznaczyło nową jakość na festiwalowej mapie Polski. Domoffon to festiwal zorientowany na artystów niszowych, niemainstreamowych, skupiający zarówno uznane gwiazdy, jak i młodych artystów, reprezentujących pełne stylistyczne spektrum sceny niezależnej. Domoffon to festiwal osobowości i osobliwości na co dzień nie widzianych w mediach. To próba ukazania tego wszystkiego, co najciekawsze i najlepsze, a co powstaje peryferiach kultury popularnej” [Łabendowicz 2016: 119].
Festiwal cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Oczekiwania estetyczne jego uczestników zostały spełnione: „przybyli na niego ludzie w każdym wieku, począwszy od siwiejących fanów punk rocka i grunge’s przez dorosłych już wychowanków SKA w towarzystwie swoich latorośli, po przedstawicieli pokolenia, którzy z lubością zaadaptowali drelichowy styl początków lat 90.” [Łabendowicz 2016: 119]. Wydarzeniom towarzyszyła niezwykła atmosfera: „pijąc lemoniadę i wyciągając się na rozstawionych tradycyjnie, gdzie tylko się dało, leżakach, można było poczuć się jak po odbyciu podróży w czasie do lat, kiedy grunge był cool, a muzyki słuchało się na przegrywanych w nieskończoność kasetach” [Łabendowicz 2016: 119].
Jednym z najważniejszych i najbardziej doniosłych wydarzeń 2016 roku był też Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych (cykliczna impreza, odbywająca się w Teatrze Powszechnym w Łodzi od 1994 roku (pierwsza edycja pod nazwą Ogólnopolski Permanentny Festiwal Sztuk Przyjemnych), który odbył się w Łodzi od 2 do 24 kwietnia w Teatrze Powszechnym. Wspomniany festiwal jest jednym z najważniejszych wydarzeń teatralnych w Polsce. Stanowi on wizytówkę kulturalną Łodzi. Corocznie prezentowane są na nim najciekawsze spektakle z Polski, które konfrontowane są z ważnymi wydarzeniami artystycznymi z Europy. Festiwal jest także wydarzeniem interdyscyplinarnym – towarzyszą mu projekcje filmowe, koncerty, panele dyskusyjne i spotkania z twórcami. W jego trakcie pokazano premiery sztuk teatralnych z Warszawy, Legnicy, Krakowa i Madrytu, a Teatr Powszechny przygotował na tę okoliczność dwie premiery. Wystawiono spektakle Apokalipsa w reżyserii Michała Borczucha (Nowy Teatr w Warszawie), Lilla Weneda w reżyserii Michała Zadary (Centrala / Teatr Powszechny w Warszawie), a także Miarka za miarkę (Teatr Powszechny w Łodzi), Car Samozwaniec (Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy), Wróg ludu (Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie) oraz Tango Łódź (Teatr Powszechny w Łodzi). Odbył się też koncert Pawła Mykietyna – polskiego kompozytora i klarnecisty, autora muzyki do większości spektakli Krzysztofa Warlikowskiego. W programie koncertu znalazły się sonety Shakespeare’a i epifora. Na festiwalu były też wystawy i instalacje artystyczne, które zaprezentowano w postindustrialnej przestrzeni dawnej łódzkiej fabryki wódek. Miały one – według organizatorów – „stanowić swoistą podróż w głąb teatralnego świata Krzysztofa Warlikowskiego. Kolejne przystanki na tej drodze wyznaczały główne wątki teatralnej twórczości artysty” [http://powszechny.pl/pl/warlikowski-wystawa/ dostęp: 09.012017].
Reasumując należy stwierdzić, że festiwal ma ogromne znaczenie dla Łodzi i jej mieszkańców. „Ewa Pilawska ciągle szuka nowych definicji teatru współczesnego i określenia miejsca, jakie zajmuje artysta w społeczeństwie. Jest dobrym menadżerem kultury, gdyż stawia pytania, zmusza widzów do myślenia, bo nikt z festiwalowych spektakli nie wychodzi obojętny” [Łanirow 2016: 76].
***
„Kronika Miasta Łodzi” należy do licznej dziś grupy pism miejskich, ukazujących się z inicjatywy i inspiracji samorządów lokalnych. Zajmuje ona jednak miejsce szczególne. Ranga pisma i jego funkcja kulturotwórcza wydają się nie do przecenienia. Periodyk otrzymał 16 kwietnia 2012 roku Nagrodę Superekslibris przyznaną przez Jury Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego za „całokształt dotychczasowych osiągnięć w zakresie publikacji o Łodzi” [„Kronika Miasta Łodzi” 2012: 5], a Gustaw Romanowski został w 2012 roku laureatem Nagrody Miasta Łodzi. Do sukcesu pisma przyczyniła się nie tylko polityka redakcyjna: „promocję naszego miasta realizujemy krok po kroku w warunkach niskonakładowego czasopisma, adresowanego do poszukujących różnych źródeł wiedzy o regionie. Pokazujemy Łódź różnorodną i złożoną – wywodzącą się z teraźniejszości ze specyficznej i niepowtarzalnej na tle innych miast polskiej historii. Staramy się jednocześnie patrzeć na współczesność miasta jako nową, niekoniecznie wywodzącą swoją żywotność z historycznego rodowodu miasta przemysłowego” [Romanowski 2012: 9], ale także wysoki poziom bogatych merytorycznie publikacji promujących najbardziej doniosłe i ambitne wydarzenia kulturalne w Łodzi. Pismo nie tylko cieszy się popularnością w mieście, ale także poza granicami kraju. Do redakcji, jak informuje Gustaw Romanowski, „tylko w 2010 roku zwracali się np. naukowcy z Austrii, Czech, Francji, Holandii, Stanów Zjednoczonych z prośbami o nadesłanie numeru kwartalnika lub pomoc w dotarciu do źródeł, na których były oparte nasze publikacje. Czasem z tak dalekich krajów jak Argentyna, Brazylia, Nowa Zelandia, Republika Południowej Afryki. Stałych czytelników mamy w Anglii, Izraelu, Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Szwecji” [Romanowski 2012: 13].
Poczyniona analiza publikacji zamieszczonych w periodyku pozwala wysunąć tezę, że rozwija i wzmacnia się funkcja społeczna „Kroniki Miasta Łodzi”. W dzisiejszych czasach, jak uwagę zwraca wielu badaczy, „szczególnie młode pokolenie wychowane w środowisku nowych technologii ma bardzo poważny problem w rozumieniu przekazów kulturowych” [Morawska 2015: 149]. „Kronika” dostarcza form upowszechnienia kultury. Promuje to, co w tym wielkim bogactwie i różnorodności zjawisk kulturalnych jest najbardziej doniosłe oraz wartościowe.
[1] B. Filanowski, Kosmoploitana. Autorski cykl spotkań artystycznych Marcina Pryta, w: „Kronika Miasta Łodzi” 2015, nr 1, s. 80-89.
[2] B. Kurowska, Historia wyjątkowego kina. Bałtyk zrobił swoje, Bałtyk musi odejść…, w: „Kronika Miasta Łodzi” 2015, nr 4, s. 80-89.
[3] M. Mirowski, Wywiad w cieniu łódzkiego getta. Debiutancki film Marcina Bortkiewicza, [w:] „Kronika Miasta Łodzi” 2015, nr 4, s. 106-109.
Ilustracja: Magic Madzik, Lodz Fabryczna, Flickr.com (CC BY-NC 2.0)
Title: Culture events in Lodz – contents analysis of „Kronika Miasta Łodzi” from 2016 year
Summary: The publication is divided into two parts. In the first one Author characterizes magazine „Kronika Miasta Łodzi”. She presents its history and its present form. The second part of the article discusses the important and remarkable cultural events in Lodz of 2016 year which have been presented in this journal. Belong to them: exhibitions, theater performances and festivals. The Author also shows the important social role which plays this periodic for residents of Lodz.
Keywords: Lodz, content analysis, „Kronika Miasta Łodzi”
Bibliografia
- Berthold M. (1980): Historia teatru. Warszawa.
- Curran Bernard S. (2011): Film dokumentalny. Kreatywne opowiadania. Warszawa.
- Dzwonkowska, P. (2016): 70-lecie łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Encyklopedia kultury polskiej (1994): pod red. E. Zajicka. Warszawa.
- Filanowski B. (2016): 15 Międzynarodowe Triennale Tkaniny. Przywiązanie do przeszłości i nowe wątki. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Filanowski B. (2016): Nie-Lot w Szklarni. Wystawa Grzegorza Przyborka w galerii Szkoły Filmowej w Łodzi. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 3. Łódź.
- Grochowalski W. (2016): Kolekcja rodziny Poznańskich gościła w Łodzi. Rappeswil – polskie miejsce w Szwajcarii. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Historia teatru (2007): pod red. Johna Russella Browna. Warszawa 2007.
- Jóźwiak K. (2016): Problematyczna wystawa w Atlasie Sztuki. Andrzej Paruzel wobec awangardy. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Lewicki S. (1971): Kariera miasta Łodzi. Warszawa.
- Leyko M. (2011): Teatr masowy. Teatr dla mas. Łódź.
- Łabendowicz O., Nowa edycja filmowego festiwalu. Transatlantyk przycumował w Łodzi. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1, 2016, s. 77-78.
- Łabendowicz O. (2016): Druga edycja festiwalu Domoffon. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 3. Łódź.
- Łanirow D. (2016): 22. edycja Festiwalu Ewy Pilawskiej. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Międzykulturowe konteksty edukacji muzycznej (2005). Słupsk.
- Matt G. (2006): Muzeum jako przedsiębiorstwo. Łatwo i przystępnie o zarządzaniu instytucją kultury. Warszawa.
- Matassa F. (2015): Organizacja wystaw. Podręcznik dla muzeów, bibliotek i archiwów. Kraków.
- Michalska A. (2016): Introdukcja. Jacek Malczewski – Bartek Jarmoliński. Konfrontacja czy twórcza kontynuacja? „Kronika Miasta Łodzi”, nr 3. Łódź.
- Mirowski M. (2016): Ziemia Obiecana w Teatrze Nowym. Między przeszłością a współczesnością. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Mirowski M. (2016): Teatralny Tlen w Domu Literatury. Raperska parafraza dialogu. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Morawska I. (2015): Sens, wartości i projekty edukacji muzealnej w świecie płynnej nowoczesności. Muzea w kulturze współczesnej, pod red. A. Ziebińskiej-Witek i G. Żuka. Lublin.
- Nowakowska M. (2016): Włodzimierz, Jolanta, Rafał Ciesielscy. Między naturą a eksperymentem. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1. Łódź.
- Poprzyk M. (2008). Estetyczne przestrzenie ekspozycji muzealnych. Kraków.
- Romanowski G. (2010): Periodyk skuteczny lokalnie. Pięćdziesiąt zeszytów „Kroniki Miasta Łodzi”. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 50. Łódź.
- Romanowski G. (2012): Jubileusz miejskiego czasopisma. Dwadzieścia lat minęło. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 1-2. Łódź.
- Romanowski G. (2016): Wystawa Okińczyca w Łodzi. Laboratorium organizowania przestrzeni.
- Romanowski G. (2016): Retrospektywa Andrzeja Geragi. „Kronika Miasta Łodzi”. Łódź.
- Sidor M. (2016): Retrospektywy po raz piąty. Teatr offowy tradycją Łodzi. „Kronika Miasta Łodzi”, nr 3. Łódź.
- Włodarczyk-Kulak A, Kulak M. (2003): Zarys wiedzy o kulturze. Bielsko-Biała.
Wykaz stron internetowych:
- http://archiwum.rp.pl/artykul/63863-Kronika-Miasta-Lodzi.html
- http://uml.lodz.pl/miasto/o_miescie/wydawnictwa_o_lodzi/kronika_miasta_lodzi/rok_2003__nr_1.
- http://www.slownik-niezaleznidlakultury.pl/lodz/index.php?page=wysyp_l&sel=R&klucz=5.
- http://www.uml.lodz.pl/miasto/o_miescie/wydawnictwa_o_lodzi/kronika_miasta_lodzi/ .
- http://ozkultura.pl/node/425.
- http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/959-dziedzictwo-dwoch-kultur.
- http://www.mgslodz.pl/wystawy/ciesielscy-269.html.
- http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/1199-introdukcja-jacek-malczewski-bartek-jarmoliski.
- http://culture.pl/pl/tworca/andrzej-okinczyc.
- https://www.facebook.com/Andrzej-Okinczyc-289491214402662.
- http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/archiwum-wystaw/1092-andrzej-gieraga-progresje.
- http://www.nowy.pl/item/spektakle/article/Ziemia%20obiecana/lang/pl.
- http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/212487.html.
- http://www.kiwiportal.pl/wydarzenia/113546 .
- http://lodz.wyborcza.pl/lodz/1,35153,20101119,festiwal-transatlantyk-2016-organizatorzy-oglaszaja-program.html.
- http://powszechny.pl/pl/warlikowski-wystawa.